Ostatnio dużo mówimy o zinach. Po zeszłorocznym cyklu artykułów Jak Zrobić Zina i uruchomieniu warsztatów pod tym samym tytułem dostajemy sporo pytań: ale co to w zasadzie jest zine? No właśnie, jak zdefiniować ten rodzaj publikacji? Czym się charakteryzuje, jak powstaje, jaka historia za nimi stoi i kto w ogóle robi ziny?
Zacznę od definicji, którą wymyśliłem na potrzeby tego artykułu. Starałem się ująć to najprościej, jak tylko umiem:
Zine to mała, niezależna publikacja, często wykonywana i wydawana samodzielnie przez autora lub grupę autorów.
Na kanwie tej definicji spróbuję omówić dokładniej aspekty tego, czym jest zine.
Skąd pochodzi termin „zine”?
Słowo to pochodzi od angielskiego magazine. Spopularyzowano je m.in. w odniesieniu do sformułowań fan magazine lub art magazine jako skróty fanzine oraz artzine.
Fanziny to publikacje tworzone przez grupy miłośników jakiegoś zjawiska, dla osób o podobnych zainteresowaniach. Artziny natomiast to wydawnictwa mające na celu rozprzestrzenienie własnej twórczości literackiej lub plastycznej. Z biegiem czasu zaczęto używać czystego sformułowania zine, gdyż publikowane prace nie mieściły się w żadnych gatunkach i podziałach.
„…mała, niezależna publikacja…”
Historia zinów wiąże się z rewolucją technologiczną drugiej połowy XX wieku, dzięki której niemal każdy członek społeczeństwa zyskał dostęp do bardzo taniego druku. Pojawienie się optycznych kopiarek typu xero lub risograf umożliwiło amatorom powielenie dowolnych treści bez znajomości technologii i bez wysokich nakładów finansowych. Wystarczy zrobić na zwykłej kartce makietę – napisać ją ręcznie lub powyklejać z wycinków z gazet – kserujemy, składamy i voilà! Zine gotowy!
Dzięki temu ziny stawały się szansą do rozpropagowania treści, które z jakiegoś powodu nie miały szansy pojawić się w oficjalnym obiegu lub w ogóle nie były do tego przeznaczone. Wszelkie mniejszości, grupy wykluczone społecznie czy outsiderzy zyskali narzędzie, którego nikt nie kontrolował i które mogą wykorzystywać jako środek ekspresji lub walki o swoje prawa.
Dziś ziny to ikona niezależnej kultury – synonim wydawnictwa, w którym przekaz jest w pełni autorski i nikt, poza twórcą, nie kontroluje i nie cenzuruje treści.
„…często wykonana i wydawana samodzielnie…”
Niezależność ma oczywiście plusy i minusy. Plusem jest, że nikt nikogo nie będzie cenzurował, natomiast minusem, że nikt twórcy nie wspiera. Dlatego też ziny zazwyczaj nie przyjmowały bardzo wyszukanych i wyrafinowanych form – zawsze powstają na miarę możliwości autora, w zakresie, który ograniczają jego możliwości finansowe lub umiejętności manualne. Według mnie samowystarczalność jest też powodem, dla którego ziny wciąż są bardzo różnorodne i potrafią zaskakiwać.
Niskie nakłady, kontrowersyjna jakość wynikająca z amatorskiego wykonania i hermetyczny przekaz powodowały, że w grę nie wchodziła szeroka dystrybucja. Pozbawione profesjonalnego wydawcy środowiska twórców zaczęły organizować alternatywne obiegi zinów: wysyłka pocztą, wymiany, spotkania na środowiskowych imprezach. Z biegiem czasu powstały również dedykowane zinom targi i festiwale – zinefesty.
Kultura zinowa wykształciła również przekonanie, że nie ma kryteriów, wedle których można osądzać, co jest dobrym, a co złym zinem. Twórczość zinowa jest w pełni demokratyczna – każdy jest swoim wydawcą, swoim redaktorem i „oficerem prowadzącym” ? Nikt nie może Ci narzucić, czy swojego zina masz rozdawać, rozrzucić w przypadkowych miejscach czy sprzedawać. Piękno tej formy wypowiedzi polega właśnie na tym, że jest tak uniwersalna i zdolna pomieścić bardzo różne strategie artystyczne i światopoglądy.
„…przez autora lub grupę autorów.”
Ziny z jednej strony mogą być bardzo osobiste, intymne i przeznaczone dla bardzo ograniczonej grupy osób. Zine może być wytworzony przez zakochanego chłopaka dla swojej dziewczyny jako unikatowy egzemplarz.
Z drugiej strony – ziny mogą też być potężnym narzędziem w rękach grupy osób o podobnym światopogladzie, które chcą podzielić się ze światem swoimi postulatami lub wartościami. Są ziny polityczne, społeczne, kibicowskie, podróżnicze… Znane są przypadki takie jak „BUST”, gdy publikacja powstając pierwotnie jako kserowany feministyczny zine rozrosła się do rangi kolorowego, międzynarodowego magazynu.
Dla mnie ciekawy jest jeszcze przypadek ukrywania autorstwa. Anonimowe publikacje przenoszą ciężar na przekaz – treści artystyczne lub propagandowe. Każdy taki przypadek jest osobny – uwielbiam je zbierać i zastanawiać się, co stoi za tym wydawnictwem?
Ziny w dobie internetu
Pojawienie się internetu radykalnie zmieniło świat zinów i zmniejszyło ich znaczenie jako niezależnego sposobu wypowiedzi. Co prawda jeszcze w latach 90. mówiło się o nurcie e-zinów w formie stron internetowych, raczkujących blogów lub cyfrowych nośników, takich jak dyskietki i płyty CD. Dziś pojęcie zine rezerwuje się głównie dla wydawnictw papierowych.
Przesunięcie akcentu „propagandowego” do internetu jednocześnie uwolniło w zinach potencjał artystyczny. Nie znaczy to, że nie ma już zinów zaangażowanych – wręcz przeciwnie, jest ich mnóstwo – ale internet daje dużo lepsze możliwości dotarcia do publiczności dla treści informacyjnych lub światopoglądowych, w których artystyczny charakter medium nie ma znaczenia.
Zatem w dobie mediów cyfrowych znaczenia nabrała strona formalna. Zine wydany w wersji papierowej jest wyborem, a nie koniecznością a jego forma jest ważnym narzędziem ekspresji artystycznej. Rodzaj druku, papieru, styl szycia – w ostatnich kilkunastu latach te elementy zaczęły wybrzmiewać wyraźniej.
W tym kontekście bardzo ważna jest współczesna funkcja zina – stał się obiektem kolekcjonerskim. Sam zbieram, mam swoją bibliotekę – część tytułów jest kupiona, część pochodzi z wymian, niektóre dostałem, a jeszcze inne znalazłem.
Bardzo mnie ta różnorodność ekscytuje – to naprawdę wspaniałe, że współczesny zine może przybrać najróżniejsze formy, może funkcjonować na tak wiele dziwnych sposobów i pomieścić nieskończoną ilość treści. A więc – róbmy ziny!
Make zines, not war!
Zapraszam do komentowania. Podziel się swoim spotkaniem z zinami! Jakiego zina ostatnio widziałaś/eś?
Jeśli interesuje Cię ten temat, chcesz wiedzieć więcej i spróbować sił w tworzeniu własnego zina, zapraszamy na warsztaty „Jak Zrobić Zina?” 🙂
Michał Chojecki
Założyciel Oficyny Peryferie. Artysta wizualny, autor książek i projektów artystycznych. Adiunkt na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie. W 2015 roku obronił doktorat w dziedzinie książki artystycznej.