COLORAMA: Uwielbiam przypadki, które bałaganią mi w głowie – wywiad z Johanną Maierski

COLORAMA: Uwielbiam przypadki, które bałaganią mi w głowie – wywiad z Johanną Maierski

Jest w świecie kilka takich pracowni, które są dla nas naprawdę istotnym punktem odniesienia. Jedną z nich jest Colorama, berlińskie studio Riso i zarazem wydawnictwo książki artystycznej. Tej jesieni udało nam się przeprowadzić rozmowę z Johanną Maierski, założycielką i spiritus movens Coloramy. Opowiedziała nam o kulisach swojej pracy, trochę o organizacji i ulubionych projektach. Zapraszamy do lektury!

Jak rozpoczęła się Twoja praca w studio? Powiedz nam trochę o swoich początkach.

Od zawsze kolekcjonowałam komiksy, ale self-publishingiem zainteresowałam się bardziej, gdy przeprowadzałam badania związane z architekturą i urbanistyką. Chciałam zachować w formie drukowanej wspomnienia o tym, co pisałam i rysowałam, oraz wydrukować mój własny komiksowy zin pt. „Wrestling” – zaczęłam pracę z xero, a potem z riso mojego przyjaciela. Pokazał mi niektóre ze swoich publikacji i bardzo podekscytowała mnie możliwość drukowania w kolorze za relatywnie małe pieniądze. Na początku drukowałam na jego Riso, a następnie pojawił się pomysł na rozpoczęcie własnego studia drukarskiego.

 

Pierwsze publikacje poszły dość szybko. Potem pojawiły się targi książek, na których można było wystawiać tytuły i natknęłam się na wszystkie te kwestie związane ze środowiskiem książek artystycznych. Good Press mieli na mnie największy wpływ. Początkowo, wzorując się na ich świetnym pomyśle, chciałam stworzyć własny program subskrypcji. Szybko zrozumiałam, że drukowanie, publikowanie, uczestniczenie w targach książek i dystrybucja innych tytułów to trochę za dużo jak na jedną osobę, więc zrezygnowałam z dystrybucji.

Josef Minor

Jak wygląda twój zespół? Ile osób pracuje w Twoim studio?

To było zaskoczenie dla wielu osób, ale jestem jedyną osobą prowadzącą to studio. Zawsze mam jednego stażystę, który pracuje dla mnie 2-3 dni w tygodniu, a także współpracuję z grafikami lub artystami – ale to wszystko. Działam sama.

Zora Sauerteig

Jakie masz priorytety w pracy? Na co kładziesz największy nacisk?

Jako wydawca staram się zapewnić bezpieczną i profesjonalną przestrzeń artystom, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę i rozwinąć coś, nad czym w normalnych warunkach nie mogliby pracować.

 

Każdy artysta ma projekt w szufladzie, który może jest zbyt dziwny lub zbyt skomplikowany. To właśnie na tych projektach mi zależy. Bardzo poważnie traktuję swoją pracę. Staram się pomóc artystom doprowadzić ich dzieła do pięknych, ekscytujących rezultatów, najlepiej zaskakujących dla nich samych.

 

Jeśli chodzi o drukowanie, chcę uzyskać bardzo precyzyjne i wyszukane wydruki. Jest jeszcze tyle rzeczy, których można się nauczyć i chcę je wszystkie poznać!

Sara Perovic (Palmeral)

Kim są autorzy, których zdecydowałaś się publikować?

Pociągają mnie artyści, którzy w swoich narracjach i konceptach kierują się „zaraźliwą wewnętrzną logiką”. Niektóre historie są wręcz wstrząsające, bywa, że czyjś styl rysowania doprowadza mnie do szaleństwa. Uwielbiam przypadki, które trochę bałaganią mi w głowie. Jak ona/on robi? – to reakcja, którą wywołują moi ulubieni artyści. No i rzeczywiście, czasami zupełnie tego nie rozumiem.

 

Aisha Franz jest tego idealnym przykładem, jej wyobraźnia jest dość pokręcona, to fantastyczne. Za każdym razem, gdy daje mi nową historię, śmieję się bardzo mocno!

 

Kolejny dobry przykład: Paul Paetzel, od kilku lat pracuje nad poplątanym dziełem, które jest pół biograficzną, pół detektywistyczną powieścią science-fiction. Jego dialogi są jak żarty kierowców autobusów. Jego rysunki, zwłaszcza te, które rysuje odręcznie, są delikatne i niezdarne jednocześnie. Świat, który tworzy, jest super zaraźliwy.

 

…I nie każ mi mówić o Marcu Hennes, to geniusz.

 

Na ogół lubię pracować z artystami, którzy są otwarci na redagowanie, ponieważ wierzę, że projekt zawsze będzie lepszy i bardziej wyrazisty, jeśli z kimś nad nim pracujesz.

Paul Paetzel

Jaki był Twój największy sukces wydawniczy?

Sporym sukcesem było chyba D.U.I.I. autorstwa Tary Booth, ilustratorki z Portland. Naprawdę kocham tę książkę, ponieważ świadczy o subtelności, z jaką Tara komponuje i opowiada historie. Rysowała tylko ołówkiem, nikt nie spodziewał się po niej takich umiejętności. To bardzo osobista historia i bardzo cenię sobie to, że mogłam ją opublikować, i że autorka mi zaufała.

Kolejnym sukcesem jest seria CLUBHOUSE – zupełnienie nie spodziewałam się tego na początku. A także Palmeral autorstwa Sary Perovic, bardzo delikatna książka fotograficzna.

No właśnie, CLUBHOUSE, czyli projekt we współpracy z Aishą Franz, wydaje się bardzo popularny i zyskał sporo odbiorców.

(Komentarz: Clubhouse polegaja na organizowaniu warsztatów komiksowo-plakatowo-ilustracyjnych dla zaproszonych artystów, którzy w czasie wspólnej sesji pracują nad zbiorową publikacją)

 

To mój ulubiony projekt, ponieważ łączy wszystko, co kocham: pracę z Aishą, zapoznawanie artystów ze sobą, promowanie ich prac, możliwość drukowania wyszukanych i ekscytujących ilustracji, które trafiają do dużego grona odbiorców.

 

Nigdy nie spodziewałyśmy się, że tak wielu ludzi będzie zainteresowanych tym projektem, ale reakcje z targów i te dystrybutorów były naprawdę przejmujące. To był strzał w dziesiątkę: ilustratorzy, którzy znają się tylko cyfrowo, w końcu mają powód, aby spotkać się i współpracować ze sobą w CLUBHOUSE. Codziennie chodziliśmy na lunch i zawsze pojawiali się nowi goście, którzy wpadali ot tak, żeby poznać wszystkich zaangażowanych. Stworzyło to letni obóz komiksu, wszystkim bardzo się podobało.

 

To wielka różnica – mieć wkład w antologię i czekać na wydruk albo być częścią procesu i produkcji książki. Staje się to bardziej osobiste i ukazuje, jak intensywne jest tworzenie książek.

Clubhouse#7

Czy kolejne edycje CLUBHOUSE już zostały zaplanowane?

Tak, rozpoczynamy serię małych comiesięcznych sensów, a latem planujemy kolejny wielki tydzień CLUBHOUSE WEEK (2018).

Berlin wydaje się mieć stosunkowo dużą liczbę drukarni Riso. Czy drukarska społeczność oferuje swoje wsparcie czy tworzy konkurencję?

Miłą rzeczą związaną z Riso jest to, że nikt na tym się zbytnio nie wzbogaci. Wszyscy są wyrozumiali i chętni do pomocy. Naprawdę lubię moich sąsiadów z Drucken 3000, pomogli mi tyle razy. Jestem również wielką wielbicielką prac Franza i Moritza z WeMakIt / Gloria Glitzer. Wszyscy są bardzo mili i hojni, i poleciłabym ich każdemu bez wahania, jeśli sama nie byłabym w stanie zrealizować jakiegoś projektu.

 

Każdy specjalizuje się w czymś innym. Ja robię wiele warsztatów, również z udziałem międzynarodowych uczelni, drukuję zdjęcia oraz, rzecz jasna, komiksy i ilustracje. Inne studia pracują bardziej graficznie lub w kierunku związanym z książkami artystycznymi. Więc odpowiedź brzmi: tak, lubimy się nawzajem ?

Studio Colorama

Co zrobiłabyś inaczej po latach doświadczeń? Zmieniłabyś coś?

W niektórych z pierwszych projektów brakowało mi cierpliwości przy wydawaniu książek i nie poświęciłam wystarczająco dużo czasu na edycję. Nadal kocham te książki, ale wiem, że mogłyby być lepsze.

 

Jakie wskazówki masz dla naszych czytelników, którzy chcą tworzyć własne książki i ziny?

  1. Zacznij od małych wydań.
  2. Naprawdę myśl o swoich odbiorcach.
  3. Ustal sobie deadline związany z targami lub wydarzeniem wydawniczym, na którym będziesz mógł zaprezentować to, co stworzyłeś.
  4. Poświęć trochę czasu, aby uzyskać porady od kolegów lub przyjaciół i poważnie potraktuj ich komentarze.

Czym się zajmujesz w tej chwili? Jakie są Twoje cele nad którymi pracujesz?

Chcę kontynuować projekt CLUBHOUSE wraz z Aishą Franz. Do tej pory finansowaliśmy wszystko prywatnie, ale chcielibyśmy sprofesjonalizować przestrzeń zarówno dla artystów, jak i dla nas. Byłoby super, gdybyśmy były w stanie zaprosić ludzi z daleka, aby do nas dołączyli w przyszłym roku, właśnie nad tym pracujemy.

 

Oczywiście, jestem też podekscytowana możliwością robienia kolejnych dobrych książek. Tyle mamy planów, że nie mogę się doczekać, aby zacząć!

 

Pracuję również nad rozwiązaniem pewnego problemu, który nazywam “stażo-dylematem”. Chciałabym być w stanie wynająć kogoś do pracy i odpowiednio mu zapłacić. Opieranie się na tym, że ktoś pracuje dla mnie i płacę mu wydrukami, jest systemem, którego nie chcę wspierać w dłuższej perspektywie.

Opracowanie: Michał Chojecki, Zuzanna Rawa, Justyna Szewczuk