Listopad – niemiła sprawa. W Paryżu znać, że nadeszła ciężka jesień, gdy połowa miasta wyciąga golfy z szafy za zeszłoroczną radą ministra Bruna Le Maire, by nie spieszyć się z ogrzewaniem kamienic. Na szczęście, jak na remedium, to również czas, gdy dzieje się dużo ciekawych rzeczy w mieście.
To właśnie wtedy odbywają się równolegle dwa targi dla pasjonatek i pasjonatów druku, zinów i książki artystycznej. Polycopies (08-12.11.2023), satelita festiwalu Paris Photo, prezentuje wydawców zainteresowanych fotografią i photo bookami. Paris OffPrint (09-12.11.2023), francuski ekwiwalent londyńskiego OffPrintu organizowanego przez fundację LUMA, gromadzi 125 niezależnych wydawców z całego świata.
Polycopies
Mój pierwszy przystanek to Polycopies. Co roku organizatorzy przekształcają barkę na brzegu Sekwany w okolicy Musée d’Orsay w festiwalową księgarnię. Schodząc na bulwary trudno przeoczyć to miejsce. Nieopodal wejścia stoi zaparkowany “fotobus” – stary Mercedes z własną biblioteką, gdzie można usiąść i poczytać książkę. W autobusie jest jednak tłoczno, więc szybko przenoszę się tuż obok, na Sekwanę.
Na barce panuje bardzo kameralna atmosfera i samo poruszanie się po łodzi jest przyjemnym doświadczeniem. Na pokładzie i pawilonie obok statku wystawia się ok. 80 wydawców z całego świata zainteresowanych fotografią, znowu przestrzeń na samym dole statku jest przeznaczona na prelekcje. Podczas mojej wizyty przemawia Tim Carpenter i opowiada o fotografowaniu peryferii, pracy z wydawcą i czytaniu Sontag. Określa samego siebie jako “late bloomera” zarówno w życiu jak i w fotografii, zwracając uwagę, że to nie ma znaczenia. Najważniejsze to robić jak najwięcej zdjęć!
Podczas tego typu targów bardzo łatwo zapełnić plecak aż po szwy, ale niestety ciągle brakuje mi miejsca na półkach. Dlatego w tym roku postanowiłem ograniczyć się do zakupu 2-3 tytułów oraz małych formatów. Poza tym nie kierowałem się żadnym innym kluczem i wybrałem książki, które zainteresowały mnie w danej chwili.
Pierwszą książką, którą wkładam do plecaka jest Selfless Eugène’a Blovego wydana przez Classe Moyenné Éditions. Selfless to kolekcja selfie zebranych z Facebooka. Na pierwszy rzut oka nie ma nic ciekawego w tym wydaniu z punktu widzenia druku czy projektu okładki. Książka jest wręcz ostentacyjnie nieciekawym drukiem offsetowym. Mając jednak w pamięci, że tekst stanowi kontrapunkt do Selfie Kim Kardashian, całość nabiera nowego znaczenia. Na samym końcu autor dedykuję książkę Markowi Sucker Beurkowi (“beurk” = “fuj”). Tak, Francuzi uwielbiają gry słowne.
Eugeune Blove, Selfless
Mój kolejny faworyt to The Rest is History z fotografiami Alejandro Acína wydana przez ICVL Studio. Okładka z nieoprawionej tektury introligatorskiej, z przodu i tyłu fotografia anonimowej twarzy oraz tytuł na grzbiecie. I tyle – książkowy brutalizm. W środku znajdziemy kolekcję czarno-białych fotografii z 31.01.2020, czyli tzw. Brexit Day. Książka jako całość świetnie oddaje atmosferę niepewności, która panowała tamtego czasu w Wielkiej Brytanii.
Alejandro Acína, The Rest is History
Przed wyjściem zatrzymuję się przy stoisku włoskiego wydawnictwa Départ pour l’Image i biorę do ręki książkę z niewinnym rysunkiem ptaszka na okładce. Francesca zaczyna opowiadać o tym, jak spotkała Verę, 10-letnią autorkę ilustracji, przy Sekwanie, niedaleko od miejsca, gdzie rozmawiamy. Dziewczynka przerysowywała ptaki z książki przyrodniczej, a Francesca wraz z Lucą zaproponowali jej pracę nad Tout Va Bien. Chcieli przelać dziecięcy entuzjazm w projekt wydawniczy i stworzyć książkę nie dla, a od dzieci. Co ciekawe, tego samego dnia Vera miała spotkanie autorskie, gdzie podpisywała egzemplarze. Luca przynosi Francesce lunch, a ja zmierzam w stronę OffPrintu.
Vera Muratet, Tout va bien
Paris OffPrint
OffPrint odbywa się w Pavillon de l’Arsenal – instytucji poświęconej architekturze, paryskiej urbanistyce oraz designowi. Jest to zdecydowanie większe wydarzenie niż Polycopies i, mimo że również nie jest biletowane, trzeba chwilę poczekać w kolejce. Układ pomieszczenia jest tu zupełnie inny. Zamiast meandrowania przez barkę poruszamy się przez dwa piętra otwartej przestrzeni i paradoksalnie panuje tu też większy ścisk. Zarówno estetycznie, formalnie jak i tematycznie panuje ogromna różnorodność w wyborze tytułów. Można tu znaleźć zarówno undergroundowe rzeczy, prace akademickie, książki o designie, jak i plakaty oraz druki.
Podobnie jak w przypadku Polycopies wydarzenie ma charakter międzynarodowy. Ponad połowa wystawców prezentowała się w maju na londyńskim OffPrincie w TATE Modern, a lista została wzbogacona o lokalne wydawnictwa francuskie i krajów frankofońskich. Przemieszczając się wzdłuż stoisk można usłyszeć zarówno angielski jak i francuski.
Mój pierwszy książkowy wybór pada na spotkanie z klasyką. Decyduję się na wywiad rzekę z francuskim projektantem graficznym Etiennem Robialem, znanym z projektu logotypu CANAL+ Wywiad został podzielony na pięć części, m.in. na temat pracy w studio, z branżą telewizyjną czy nad książkami, a teksty zostały opatrzone oryginalnymi szkicami autora. Dobry tekst do ćwiczenia francuskiego! Książka została wydana przez Éditions B42.
La Fabrique d’Etienne Robial
Następnie zmierzam na samą górę, gdzie można znaleźć wystawców specjalizujących się w sitodrukach i riso. Wybór jest naprawdę ogromny i być może przez ogólne przebodźcowanie wybieram mały sitodruk z ilustracją Olgi Prader. Gruba kreska i czarny tusz wyróżniają się w otoczeniu tak pełnym koloru i faktury.
Olga Prader, Untitled
Wracam do domu naładowany pozytywną energią. Cały dzień dotykania papieru, obracania książek w dłoniach i słuchania anegdot wydawców sprawia, że łatwiej znowu usiąść przed ekranem.
To była moja pierwsza wizyta na Polycopies i z pewnością wrócę za rok. Wraz z wejściem na pokład barki, miałem wrażenie, że uciekłem z miasta, a otoczenie podkreślało nieformalność tego wydarzenia i zachęcało do rozmów. Również motyw przewodni targów, czyli photobooki, skłaniał do refleksji na temat ścisłego związku między fotografią, drukiem i współczesnymi metodami dystrybucji. Czym jest dzisiaj photobook jako medium czy aktywność w kontekście dojrzałych mediów społecznościowych? Do czego służy?
Znowu Paris OffPrint stanowi świetny przegląd międzynarodowej sceny druku niezależnego w szerszym pojęciu. Mając w pamięci OffPrint w Londynie z zeszłego roku od razu przyszło mi na myśl: same, same but different. Zarówno skala oraz format wydarzenia jak i różnorodność wydawców jest taka sama. W przypadku OffPrint Paris można jednak przyjrzeć się bliżej frankofońskiej scenie książki artystycznej i odniosłem wrażenie, że sekcja z riso i sitodrukami była zdecydowanie większa. Dzięki temu jeśli ktoś planuje zaliczyć OffPrint zarówno w Londynie jak i Paryżu, z pewnością będą to dwa różne doświadczenia. Warto jednak zaznaczyć, że Pavillon de l’Arsenal jest mniejszą przestrzenią niż TATE Modern, przez co paryski OffPrint może bardziej zmęczyć.
Kolejne edycje Paris OffPrint oraz Polycopies odbędą się w przyszłym roku w listopadzie. A w międzyczasie warto zrobić trochę miejsca na półkach na tak piękne rzeczy. On se voit là-bas!
Autor:
Arnold Kotra
Absolwent Edytorstwa UJ oraz MA Book Design University of Reading. Pracował jako projektant graficzny w Doha Film Institute, w środowisku wydawniczym w Oksfordzie oraz francuskim sektorze technologicznym. Kocha książkę artystyczną i komiks alternatywny. Mieszka i pracuje w Paryżu. arnoldkotra.io