Wydawanie jednodniówki festiwalowej to zadanie, o jakim marzyło się nam od dawna. Na szczęście spotkaliśmy odważnych ludzi z TIFF Festiwal, którzy zaprosili nas na tegoroczną edycję pod hasłem „Współpraca”. Zaproponowali nam ideę LABu, a my uzupełniliśmy ją o pomysł tworzenia w ramach warsztatów codziennej gazety o tym, co dzieje się wokół festiwalu. A że nie była to zwykła gazeta, to dziś opowiem Wam, co udało się osiągnąć i jak wyglądała nasza praca nad zinem TIFF Daily.
Co zrobiliśmy?
Na początek kilka informacji porządkowych. Przez 10 dni festiwalu odbyły się 4 warsztaty, w czasie których stworzyliśmy 4 numery zina Tiff Daily. Każdy z nich miał motyw przewodni: pierwszy dotyczył przygotowań do festiwalu, drugi naszego zinowego labu, trzeci mówił o festiwalowych wystawach, a czwarty podsumowywał to, co działo się na TIFFie.
Nakład zina (poza ostatnim numerem) wynosił 100 egzemplarzy. Drukowaliśmy go na kolorowej kopiarce dostarczonej w ramach sponsoringu fetiwalu przez Epsona. Ale to była dobra zabawa na takim sprzęcie! Jedynym mankamentem była duża „tuszo-żerność” tej maszyny, która spowodowała, że w ostatnim numerze atrament skończył się przy 40 kopii. Szkoda, bo to chyba najlepszy numer… Kiedyś będzie białym krukiem…
Po każdych warsztatach przed centrum festiwalowym na Ruskiej odbywała się prosta premiera zina. Pokazywaliśmy co udało się zrobić i sprzedawaliśmy gazetę za symboliczną złotówkę. Uprzedzając pytania, praktycznie cały nakład się rozszedł („czwórka” od razu) i nie mamy żadnej kopii na odsprzedaż. Zeskanowaliśmy natomiast całe archiwum i pobrać je możecie tutaj:
Co to jest TIFF Festival?
Zanim dokładnie opiszę naszą pracę, warto powiedzieć parę słów o samym festiwalu. TIFF – zwany w wąskich kręgach „Trochę Innym Festiwalem Fotografii” to wydarzenie, które od kilku lat cyklicznie odbywa się we Wrocławiu. Tworzone jest przez młodą ekipę, zrzeszoną w TIFF Collective i pracującą w TIFF Center ? W ramach tegorocznej edycji odbyło się mnóstwo wystaw, m.in. w BWA Wrocław, Muzeum Współczesnym i na… Dworcu Głównym. Aktywna była też sekcja publikacji, w ramach której odbywały się premiery zinowe i książkowe, oraz funkcjonowała wystawa/czytelnia w centrum festiwalowym. Można było m.in. zobaczyć książkę Łukasza Rusznicy, o której bardzo fajnie opowiadał w polecanym już przeze mnie podkaście „Paper Bets Rock”.
Warsztaty zerowe
Formuła TIFF Daily (i sama nazwa) nie wzięły się jednak znikąd. Zanim ruszył festiwal, przyjechaliśmy do Wrocławia na warsztaty „zerowe” przeznaczone dla grupy wolontariuszy, którzy stworzyć mieli zręby naszej redakcji.
To było bardzo ciekawe spotkanie – byłem mocno zdeterminowany, aby zakończyło się konstruktywnymi wnioskami i konkretnym planem działania. Przez bite 8 godzin dyskutowaliśmy o możliwych rozwiązaniach, pomysłach i formule. Jedyne rozwiązania narzucone przez nas to praca ręczna nad projektami (makietami) i użycie kopiarki do powielania nakładu. Cała reszta była wynikiem negocjacji ?Najważniejsze pytania, jakie trzeba było sobie postawić to:
- jakie treści mają się znaleźć w zinie?
- skąd wziąć te treści?
- jaki ma być wkład uczestników warsztatów, a jaki redakcji wolontariuszy?
- jak wyglądać ma layout zina i czy powinien być konsekwentny?
- w jakiej formie wydawniczej (format, szycie) ma funkcjonować zine?
Organizatorzy wyznaczyli nam nie lada wyzwanie. Na właściwe warsztaty przeznaczone mieliśmy po 4 godziny dziennie, od 17 do 21, a premierę numeru na 21:30. Zadanie brzmiało: zróbcie coś super przy jak najbardziej ekonomicznym trybie pracy.
Wypracowana formuła
Format i szycie
Po burzliwej dyskusji zgodziliśmy się na format „gazetowy”, czyli próbę uzyskania maksymalnego rozmiaru rozkładówki. Przy druku na maszynie biurowej (max A3) do szycia nakładu użyliśmy maszyny do szycia Łucznik (kupiona na allegro przed warsztatami). Dzięki temu uzyskaliśmy format bliski A2 i – co ważne dla prędkości produkcji nakładu – uniknęliśmy czasochłonnego składania i cięcia arkuszy. Dzięki szyciu na maszynie uzyskaliśmy również ciekawą możliwość zabawy detalami wizualnymi każdego numeru.
Zbieranie materiałów
Przy ograniczeniu trwania warsztatów do 4 godzin, nie było żadnych szans na zastanawianie się nad tym, jakie materiały umieścić w zinie. Dlatego wszystkie elementy musiały zostać przygotowane wcześniej. To było główne zadanie dla naszej redakcji wolontariuszy. To oni odpowiadali za to, co znajdzie się w numerze, jakie materiały dostaną do pracy uczestnicy warsztatów.
Do wewnętrznej komunikacji w redakcji używaliśmy grupy na Facebooku. Tam dopinaliśmy szczegóły i ustalaliśmy plan. W celu synchronizacji zbierania materiałów stworzyliśmy otwartą bazę danych na Dysku Google. Wszystkie materiały z wystaw, otwarć, eventów festiwalowych, ale także screeny z Instagrama i inne drobiazgi lądowały właśnie tam. Przed warsztatami zdjęcia były drukowane i w wersji papierowej do dyspozycji uczestników warsztatów.
Typografia
W redakcji wolontariuszy trafiliśmy na osoby, które mniej miały do czynienia z grafiką, a więcej z dziennikarstwem. A co za tym idzie pisanie nie było dla nich problemem i mogliśmy liczyć na parę tekstów w każdym numerze.
Na potrzeby tych tekstów (wstępniaki, recenzje, reportaże z wystaw, ankiety z artystami) opracowałem bardzo proste założenia typograficzne, których staraliśmy się trzymać we wszystkich numerach. Oparte zostały na założeniach, że skład tekstu ma być maksymalnie prosty, możliwy bez specjalnego oprogramowania i nie stwarzać żadnych problemów projektowych.
Do tekstu ciągłego wybrałem Times New Roman 10 pt, do nagłówków Helveticę Bold 36 pt – kroje dostępne na każdym komputerze i w dokumentach Google. Aby ułatwić składanie tekstu stworzyłem pliki z szablonem do Worda, w którym zdefiniowane zostały style „akapit”, „nagłówek” i „podpis” oraz ustawione szerokości kolumny dostosowane do siatki zina. Dzięki temu wystarczyło wlać tekst do pliku i jednym kliknięciem zmienić jego wygląd predefiniowany styl.
Grid (siatka)
No właśnie, siatka. Jak ktoś usłyszy, że zine zaprojektowany jest na siatce (gridzie), to może uznać to za profanację. Jednak w momencie, gdy zdecydowaliśmy się na duży format zina (rozkładówka A2), uznałem za konieczne zaprojektowanie kolumn i w drugiej kolejności rzędów jako podstawowego sposobu porządkowania materiału na stronie. Taki grid przydaje się zwłaszcza w momencie, w którym mamy do czynienia z dużą ilością drobnych materiałów lub gdy sam sposób pracy (w naszym przypadku kolaż wykonywany ręcznie) stwarza wrażenie przypadkowości. Dzięki zastosowaniu siatki uzyskaliśmy efekt wizualnego ładu (poddanie się siatce), ale też szansę na większą ekspresję (przełamanie siatki). Making and breaking the grid! – oto tajemnica projektowania 🙂
No dobra, to jak powstała siatka?
- Do wykonania siatki użyłem jedynie linijki i długopisu
- Strona podzielona została na 3 kolumny z odstępami 5 mm
- W każdej kolumnie poprowadziłem przekątne łączącą przciwległe narożniki
- Następnie poprowadziłem linie łączące przeciwległe narożniki dwóch kolumn
- Uzyskałem punkty przecięcia wyznaczające wysokość 1/3 kolumny
- Następnie poprowadziłem linie pomiędzy pozostałymi narożnikami
- I na koniec narysowałem poziome linie w punktach przecięcia się przekątnych i odmierzyłem odstępy 5mm
- Finalnie w geometryczny sposób uzyskałem podział strony na 3 kolumny i 3 rzędy, dający 9 podstawowych modułów (prostokątów)
Oto jest – TIFF Daily
Na koniec chciałbym pokazać kilka konkretnych zagadnień wizualnych, które rozgrzebaliśmy przy okazji pracy nad TIFF Daily.
Ksero
Uwielbiam bawić się możliwościami zwykłej kopiarki. A ponieważ do dyspozycji mieliśmy nie zwykłą, ale prawdziwie wypasistą maszynę od Epsona, to rezultaty też bywały spektakularne.
Ilistracjo-plakaty Marty
Od drugiego numeru na ostatniej stronie pojawiły się ilustracje Marty budząc powszechny entuzjazm. Moim ulubionym jest rysunek z czwartego numeru. God bless self publishing 🙂
Okładki
Okładka zgodnie z wypracowanym schematem składała się z winiety, wstępniaka, „photo of the day” i rameczki redakcyjnej. To była najbardziej zestandaryzowana strona, jednocześnie dla mnie zawsze zaskakująca rozwiązaniami. Uwielbiam tę tytułową winietę ze zdeformowanym na xero „tiff daily” 🙂
Inserty i wkładki
Zawsze fajnie, gdy do zina dołączony jest jakiś nietypowy element lub wszyta wkładka. Takie zabiegi rozbijają nieco schematyczność każdego numeru i dodają element zaskoczenia. W Tiff Daily z wszywkami nie poszaleliśmy, ale poza ostatnim numerem zawsze coś udawało się wykombinować 🙂
Przebieg warsztatów – ciemne strony
Naszym podstawowym problemem był czas i wynikające z niego bardzo duże ograniczenia narzucane uczestnikom warsztatów. Z warsztatów na warsztat rezultat był coraz lepszy, ale efektywnie udział warsztatowiczów nie był tak duży, jak byśmy chcieli i to rodziło pewien niedosyt.
Nasz model pracy ewoluował (pierwsze trzy prowadziła samodzielnie Marta, za ostatni odpowiadałem ja) i opierał się przede wszystkim na rozdysponowaniu różnych odpowiedzialności dla uczestników. A więc była ekipa pracująca nad okładką, reportażami, nad rozkładówkami tematycznymi, ankietami, podsumowaniem social media itd. Podczas gdy każdy z uczestników miał obszar, za który był osobiście odpowiedzialny wizualnie, to nie udało się uzyskać zbiorowej odpowiedzialności za cały numer i rozmawiać o zinie jako całości.
Jeśli dopatrywać się największej wartości, jaką mogli pozyskać uczestnicy, to w pierwszej kolejności byłby to rozwój ogólnych kompetencji plastycznych – zabawa z formą, z regułami kompozycyjnymi, przełamywaniem schematów lub narzucanie sobie mobilizujących ograniczeń. A więc nie mogę powiedzieć, że były to warsztaty strict zinowe.
TIFF Daily – podsumowanie
Chcieliśmy zrobić jednodniówkę jako rodzaj dziennika, zina dotyczącego bieżących festiwalowych wydarzeń.
Chcieliśmy zarazić publiczność energią i radością z zabawy w wydawanie zina.
Chcieliśmy pokazać proste sposoby na wydawnie gazety.
Chcieliśmy pograć z formułą festiwalu i zrobić coś wyjątkowego, co zapamięta festiwalowa publiczność.
Czy to się udało? Nie mnie to oceniać, choć osobiście jestem dumny z uzyskanych rezultatów. Wielkie podziękowania należą się:
- wszystkim uczestnikom warsztatów, którzy swoją pracą przyczynili się do zamiany surowego materiały w gotowe danie Tiff Daily
- czadowej ekipie wolontariuszy, za bezcenny wkład w stworzenie gruntu, na którym się poruszaliśmy
- organizatorom, za zaufanie i pełne wsparcie w najbardziej kryzysowych momentach (dzięki Maciek i Paulina!)
- no i na koniec ja dziękuję osobiście Marcie, która z naszej strony wykazała się ogromną determinacją, aby zine przybrał jak najwyższą jakość ?
P.S. Szans na papierowe wydanie w zasadzie już nie ma (chyba że na jakiś serwisach aukcyjnych). Zeskanowane ziny możecie pobrać tutaj:
Michał Chojecki
Założyciel Oficyny Peryferie. Artysta wizualny, autor książek i projektów artystycznych. Adiunkt na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie. W 2015 roku obronił doktorat w dziedzinie książki artystycznej.