STAŻE – plusy i minusy oraz moje refleksje

STAŻE – plusy i minusy oraz moje refleksje

W 2016 zacząłem orgazniować staże w Oficynie Peryferie. Od tego czasu wkład stażystów w rozwój mojej pracowni jest naprawdę znaczny, z tej grupy rekrutowałem pracowników i sprawdzałem różne formy współpracy. Po dwóch latach chciałbym podsumować doświadczenia ze stażami i podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami.

Tytułem wstępu powiem, że o moje przemyślenia na temat stażów i przyjmowania stażystów spytał mnie przed wakacjami Wojtek z pracowni letterpresu Pan Bon Ton. Nie ukrywam też, że to zakładka „staż” na jego stronie zainspirowała mnie do zrobienia takiej samej u nas 🙂

Ponieważ temat stażu jest bardzo fajny, postanowiłem odpowiedzieć mu (i przy okazji Wam) w formie blogowego wpisu.

Liczby na początek

Pierwszy staż zorganizowałem we wrześniu 2016, czyli dokładnie 2 lata temu. Do tej pory w Oficynie mieliśmy 12 stażystów w różnych trybach: 9 osób w ramach staży wrześniowych i 3 w ciągu ostatniego roku.

Dwukrotnie organizowałem rekrutację i dodatkowo przyjmowaliśmy osoby ze specjalnych zgłoszeń (Erasmus+ dla studentów zagranicznych uczelni artystycznych, praktyki studenckie i pomagisterski program stażowy finansowany przez UE).

Po co staż?

Moją podstawową motywacją do organizacji pierwszego stażu w 2016 było pozyskanie sprawdzonych współpracowników, na których pomoc mógłbym liczyć w kolejnych miesiącach rozwijając działania Oficyny.

To był już czas, kiedy warsztaty prowadziłem w całej Polsce – roboty było tyle, że nie wyrabiałem się łącząc Oficynę z pracą na etacie na ASP. Z jednej strony chciałem zbudować zespół, który odciąży mnie z niektórych obowiązków, a z drugiej strony pozwoli rozwinąć działalność wydawniczą, która przecież od początku miała być sercem Oficyny.

Fotka zbiorówka w czasie wrześniowego stażu 2016

Na pierwszy staż zaprosiłem 6 osób – sam nie wiem, jak to możliwe?! Pracowaliśmy razem od 9 do 17, ale gdy stażyści wychodzili do domu, ja zostawałem i przez kilka godzin jeszcze szykowałem zadania dla każdej osoby na następny dzień. To był hardcore z mojej strony, ale dzięki temu szaleństwu przez miesiąc Oficyna wykonała niesamowity skok organizacyjny i wspólnie bardzo wiele się nauczyliśmy.

Rekrutowanie pracowników spośród stażystów

Właśnie spośród tych stażystów do pracy na stałe zaprosiłem Martę, a gdy okazało się, że roboty jest za dużo nawet dla nas dwoje, dołączyła do nas inna ex-stażystka Natalia.

Dziś w Oficynie pracujemy z Martą znów we dwoje (głównie z przyczyn finansowych). Z doskoku pomaga nam jednak kilka osób – zgadliście – ex-stażystów, którzy mieli okazję wdrożyć się w tryb działania i klimat, poznać know-how i z którymi po prostu zdążyliśmy się polubić.

Marta i Natalia i 3000 pudeł do zadrukowania na sicie 🙂

Różne tryby staży

Staż z września 2017 (dla 3 osób) ponownie miał bardzo zadaniowy charakter. Przez cały rok planowaliśmy robotę do wykonania ze stażystami i niektóre sprawy odkładaliśmy specjalnie na ten czas.

Kolejne osoby, które zawitały do nas w następnych miesiącach pracowały już w nieco innym trybie. Pojawiały się kolejno: Justyna, druga Marta i Magda, które pomagały nam w bieżących sprawach.

Najbiedniejsza okazała się Justyna, która trafiła do Oficyny w ramach praktyk studenckich w listopadzie i grudniu, czyli epicentrum wydawniczo-targowym. A to oznacza minimum kreatywnej roboty, a mnóstwo żmudnego pakowania książek (premiera JZK1), wysyłania paczek i pieczętowania grafik… Na akord – jak w Bangladeszu…

Magda i Marta „II” spędziły u nas po kilka miesięcy w pierwszej połowie 2018 dzięki finansowaniu z różnych programów stażowych UE. Warto powiedzieć, że to nie my zabiegaliśmy o środki na te staże, ale dziewczyny zgłosiły się do nas same i same pozyskały granty ze swoich uczelni. Przychodząc codziennie przez trzy lub cztery miesiące miały okazję lepiej poznać jak wygląda nasza codzienność – z fajnymi i słabymi momentami.

Z ciekawszych zadań stażowych: wysłaliśmy stażystkę Martę na targi do Budapesztu 🙂

Trudności prowadzenia stażu

Dla nas to duże wyzwanie organizacyjne, aby wdrożyć osoby z zewnątrz do dość hermetycznej pracy jak nasza. Zawsze chcemy zorganizować zadania tak, aby stażyści się nie nudzili i jednocześnie wykonywali robotę, która ma sens. To niestety nie jest proste – wdrażanie stażysty to angażująca czasowo misja: trzeba wszystko wytłumaczyć, odpowiednio pokierować i na początku przypilnować.

Inna sprawa to pokusa, aby zrobić stażowe zadania samemu – szybciej, lepiej, dokładniej. Czasami dłużej tłumaczy się jak coś zrobić, niż samemu by się to robiło. Dlatego raczej nie myślałbym o organizacji stażu jako sposobie doraźnego zwiększenia efektywności pracy. Delegowanie roboty zawsze jest mentalnie trudne – ale pytanie po co to w ogóle robimy? I tu dochodzimy znowu do wcześniejszego wniosku – dla mnie organizacja stażu nie jest sposobem na pozyskanie taniej siły roboczej, ale szansą na długofalowe testowanie i budowanie zespołu ludzi, na których mogę polegać przy współpracy.

Piotr przyjechał do nas na staż w ramach urlopu z Londynu, gdzie pracuje na co dzień. Chyba mu się podobało 🙂

Wrześniowego stażu nie będzie

W tym roku postanowiliśmy, że nie będzie wrześniowego stażu – wymaga to od nas zbyt dużego zaangażowania organizacyjnego. Ja sam biorę roczny urlop na ASP i chcę się skupić bardziej na swoich rozgrzebanych projektach oraz więcej czasu być w domu z córką. Czyli w skrócie walczymy o nieco mniejsze tempo, bo ostatnie dwa lata to była zawrotna prędkość 🙂

Plusy i minusy stażu

Na koniec postanowiłem wypisać plusy i minusy stażu ze strony i organizatora, i stażysty (oczywiście wyłącznie na podstawie moich doświadczeń z Oficyny):

PLUSY dla firmy:

  • świetny sposób na rekrutowanie do pracy
  • doraźnie pomoc w wykonywaniu prostszych prac
  • sposób na zbudowanie zespołu luźnych współpracowników

PLUSY dla stażysty:

  • dobry sposób na start zawodowy

Chyba wszyscy znacie Martę – bez Marty nie byłoby dziś Oficyny w takim kształcie. Zaczęła pracę po stażu we wrześniu 2016 i od tego czasu wszystko się zmieniło.

Ale muszę zdradzić sekret. Na staż przyjąłem ją dzięki osobistej rekomendacji jednej z osób, którym ufam. Co prawda Marta była w gronie 10 „finałowych” zgłoszeń, ale nie wiem, czy po ocenie cv, portfolio i listu motywacyjnego ostatecznie bym ją przyjął. A co za tym idzie, mogło jej w Oficynie w ogóle nie być.

Nie mówię o tym dlatego, że zgłoszenie było słabe, ale dlatego żeby zwrócić uwagę na dwie rzeczy: siłę rekomendacji od wiarygodnych osób i przede wszystkim rolę stażu jako szansy do udowodnienia swojego potencjału i prawdziwych umiejętności. Dziś nie wyobrażam sobie Oficyny bez Marty!

Uważam, że staż to świetna okazja na początek budowania kariery zawodowej. Nawet, jeśli nie ma szans na stałą pracę w miejscu stażu, to pokazując się z dobrej strony można zyskać wiarygodne referencje. One też czasami bywają kluczowe.

  • okazja przekonać się, jak wygląda praktyka rozkręcania własnego projektu

Fajną motywacją jest pójść na staż, jeśli chcesz rozwinąć własną markę lub inicjatywę. Jedna ze stażystek na zakończenie stażu w 2016 roku powiedziała, że przyszła do Oficyny poznać know-how, aby w przyszłości spróbować rozkręcić pracownię introligatorsko-książkową. Wniosek, jaki wysnuła był zaskakujący – dzięki miesiącu pracy w Oficynie zorientowała się w praktyce, jak wiele w prowadzeniu własnego przedsięwzięcia jest „brudnej”, papierkowej lub organizacyjnej roboty niezwiązanej z kreacją lub rzemiosłem. Jeśli tego nie lubisz, dobrze jest się przekonać zanim zainwestujesz własne pieniądze i czas.

Inna sprawa, to pozyskanie praktycznego know-how. Ja nie mam problemu, aby dzielić się tym, co i jak. Są oczywiście tajemnice związane z różnymi umowami lub układami, których nie ujawniam. Jednak nie wykradanie sekretnych detali jest ważne, ale poznanie kultury organizacyjnej z jej mocnymi i słabymi stronami.

MINUSY dla firmy:

  • organizacja pracy stażysty to duży wysiłek i wymaga sporo czasu
  • nie wszystkie prace będą wykonywane na poziomie takim, na jakim samemu by się wykonało

MINUSY dla stażysty:

  • wykonywanie pracy za minimalną gratyfikację finansową

Poza jednym przypadkiem praktyk studenckich wszystkie staże były płatne, w większości z naszych środków firmowych. Czasami dodatkowo rozliczałem się ze stażystami w barterze – w zamian za vouchery na warsztaty, książki i grafiki. Super są dofinansowania unijne, które przechodzą zazwyczaj przez uczelnię – wtedy kwota stypendium jest dużo wyższa niż nasze możliwości.

  • praca zamiast wakacji lub duże ociążenie czasowe w ciągu roku
  • wykonywanie nie zawsze tak ekscytujących zadań, jak się wydaje z zewnątrz 🙂
  • ryzyko trafienia na dziadowego stażodawcę 🙂

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim stażystom za Wasze zaangazowanie i współpracę. Dzięki: Gosia, Karolina, Martika, Marta, Natalia, Tomek, Iza, Zuza, Piotr, Justyna, Marta i Magda! Jesteście super!!!

Staż to często temat kontrowersyjny. Ciekaw jestem Twoich doświadczeń i opinii o stażach – podziel się nimi w komentarzu!

Michał Chojecki

Michał Chojecki

Założyciel Oficyny Peryferie. Artysta wizualny, autor książek i projektów artystycznych. Adiunkt na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie. W 2015 roku obronił doktorat w dziedzinie książki artystycznej.