Aarhus Artbook & Zine Fest 2017 – relacja

Aarhus Artbook & Zine Fest 2017 – relacja

Self-publishing to naprawdę dynamicznie rozwijająca się dziedzina sztuk (nie tylko) wizualnych. W ostatnich latach w zasadzie prawie każda stolica i wiele większych miast doczekały się swojego własnego festiwalu lub targów poświęconych książce artystycznej. Tak jest i w Aarhus, duńskim mieście, które w tym roku otrzymało tytuł europejskiej stolicy kultury. Odbywa się tam Aarhus Art Book & Zine Fest, z którego niedawno wróciłem i z którego mam dla Was relację.

Wydarzenie organizowane jest przez dwóch niesamowitych facetów: Abdula Dube i Connora (oraz całą rzeszę wolontariuszy). Tegoroczny program rozkładał się na 3 dni, w czasie których odbywały się warsztaty, wystawa, konferencje i targi. Jednym słowem, wszystko czego miłośnicy artbooków potrzebują.

Krótki wypad do Kopenhagi

Moja droga do Aarhus zaczęła się od międzylądowania w Kopenhadze. A ponieważ nigdy w tym mieście nie byłem, postanowiłem wykorzystać kilka godzin pomiędzy lotami i udać się do miasta na poszukiwanie lokalnej sceny druku lub książki artystycznej.

 

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferieKopenhaga – popołudniowy szczyt komunikacyjny. Czy tu w ogóle jest jakiś ruch samochodowy? Było tak cicho, że aż się w głowie kręciło!

Pierwszy przystanek na trasie to księgarnia Cinnober Bookstore. Miejsce bardzo ciekawe, dość minimalistyczne, z bardzo wyselekcjonowanym asortymentem książek na temat dizajnu i sztuki.

 

Kolejne miejsce, które trzeba odwiedzić to Officin. Jest to przestrzeń zlokalizowana w Vesterbro – Dzielnicy Czerwonych Latarni, a dokładniej w byłym kinie porno. Officin działa jako wydawnictwo, miejsce wystaw i pracownia druku (Riso A2!!!, klasyczne techniki typograficzne).

Niestety, mimo iż podjąłem dwie próby, nie udało mi się nikogo zastać i musiałem zadowolić się widokiem przez okna. Aż ludzie się gapili, że jakiś zdesperowany gość czatuje pod witryną zlikwidowanego porno-kina…

 

Ostatnie miejsce na mojej przykrótkiej trasie to CMYK Kld. Jest to mała galeria nastawiona głównie na handel grafikami i rysunkami. Mają w kolekcji sporo sitodruków i riso-druków, a ponadto całkiem spory katalog zinów i self-publishingowych wydawnictw prosto spod ręki zaprzyjaźnionych artystów. Mimo małej skali, na pewno warto odwiedzić!

Aarhus Zine Fest & Oficyna Peryferie

Aarhus Zine Fest & Oficyna Peryferie

Spotykamy się w Aarhus

Mój wyjazd na Festiwal to rezultat zaproszenia, które otrzymałem od organizowatorów z prośbą o przygotowanie wystąpienia w konferencji pt. Making Public. Poza mną w wydarzeniu uczestniczyli goście z Belgii, Norwegii, USA i RPA, a całe przedsięwzięcie rozpoczęło się od wspólnej kolacji w wynajętym na festiwal hostelu.

 

Uwielbiam tego typu imprezy właśnie jako okazję do spotkania ludzi z tak różnych światów. O tym, jak bardzo różnimy się w naszych praktykach wydawniczych, ale też jak bardzo jesteśmy do siebie podobni, można było przekonać się już pierwszego dnia. Festiwal rozpoczął się od całodniowych warsztatów dla wszystkich zaproszonych prelegentów. Ich celem było stworzenie wspólnej publikacji festiwalowej łączącej doświadczenia, z którymi przyjechał każdy z uczestników.

Aarhus Zine Fest & Oficyna Peryferie

Najpierw stworzyliśmy na ścianie wielką mapę pojęć związaną z naszymi działaniami i wybraliśmy koncepcję wspólnego zina. 

Aarhus Zine Fest & Oficyna Peryferie

Następnie do późnej nocy drukowaliśmy ziny najróżniejszymi dostępnymi metodami. Drukarka, maszyna do pisania, odbijanie z szablonów itd.

Aarhus Zine Fest & Oficyna Peryferiesuszarka do bielizny jako suszarka do druków?

Ziny – obsesja gadania i zbierania

Ta edycja ABZ (Art Book Zinefest) zdominowana była zdecydowanie przez ziny. O tym, jak uniwersalna i demokratyczna jest to forma wypowiedzi, o olbrzymiej różnorodności i wszystkich dobrych (ale też złych stronach) można było się przekonać na festiwalowej wystawie otwartej następnego dnia.

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferieWystawowe regały, a na nich 2 książki i 1 zine z Oficyny 

Moja refleksja z bycia od jakiegoś czasu częścią tego środowiska jest taka, że:

 

1) twórcy zinów i ich odbiorcy to role, które się w dziwny sposób się przeplatają

2) twórcy zinów to gaduły z obsesją zbierania (obrazow, opowieści, opinii)

3) odbiorcy zinów to ludzi z obsesją kolekcjonowania

 

Sporą część wystawy stanowiły prace nadesłane na open-call. Jednak dla mnie zdecydowanie na pierwszy plan wysuwały się archiwa prezentowane przez zaproszonych gości. To naprawdę niezwykłe zobaczyć, jak każdy ze zbieraczy zinów staje się wytrawym kuratorem, jakimi ścieżkami się porusza, jakiego klucza używa w selekcji tego, na co warto zwracać uwagę. Na festiwalowej wystawie mieliśmy cały przekrój – zbiory dobierane pod kątem polityczno-ideologicznym, estetycznym, drukarskim, prace kolektywnego autorstwa itd.

 

W tym kontekście artbooki Oficyny (zabrałem Hodowanie Sylwii Walczowskiej i nowo wydany Instytut Gabriela Orłowskiego) uderzały swoją „książkowością” – klasyczną, powiedziałbym konserwatywną formą, twardą, płócienną oprawą, stronami tutyłowymi i stopką, linearną narracją, vintage’owym klimacie wizualnym i snuciu domysłów. Fajnie zobaczyć wydawane przez siebie publikacje w takim kontekście.

Dokk1 – biblioteka XXI wieku

Warto też powiedzieć kilka słów o głównym miejscu festiwalu – Dokk1. Jest to supernowoczesna biblioteka, podobno w rankingach uznawana za najlepszą na świecie! Jej najniższe piętro jest zanurzone głęboko w morzu. Zamawiając książkę, dzięki umieszonej w podajniku kamerze możesz na monitorze podglądać trasę z magazynu w twoje ręce przez te wszystki labirynty korytarzy i kanałów.

 

Jednak przechodząc nad tym do porządku dziennego, Dokk1 to przede wszystkim tętniące życiem centrum kultury. W jednej przestrzeni na równych prawach funkcjonują wydarzenia muzyczne, openspace do pracy na laptopach, konferencje, wystawy i warsztaty, a to wszystko z zapewnioną równolegle opieką do dzieci. Aha, no i można wypożyczyć książki 🙂

Konferencja – dzień pierwszy

Powiem od razu – uwielbiam konferencje! Problem polega na tym, że są i słabe i dobre, z czego te słabe zdarzają się częściej. Głównym problemem jest zazwyczaj nuda – a tej na pewno nie da się zarzucić prelegentom na ABZ. Mimo niewielkiej publiczności, naprawdę było gorąco!

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferieFragment otwierającego konferencję wystąpienia Abdula Dube o rozwoju narzędzi drukarskich w słuzbie self-publishingu

Program pierwszego dnia to 5 wystąpień w których główny klucz to „aktywizm” lub zaangażowanie społeczne.

 

Aisha – pierwsza prelegentka. Mieszka w miasteczku (nazwy nie zapamiętałem) 20 km od Aarhus, które od kilkudziesięciu lat jest gettem dla osób wypadających poza margines społeczeństwa (tak jest, takie rzeczy się dzieją też w XXI wieku w Skandynawii). Pomijając systemowe mechanizmy oraz to, dlaczego takie miejsce wciąż istnieje, Aisha skupiła się na opowieści o tym, jak działania artystów-aktywistów pomogły jej samej wydostać się z błędnego koła biedy i przemocy. Co jednak szczególnie ciekawe, jej historia nie polega na wydostaniu się z getta, ale na tym, że została na miejscu i wykorzystuje praktykę artystyczną do działań z lokalną społecznością: prowadzi warsztaty związane z tworzeniem lokalnych publikacji. Self-publishing w służbie społeczeństwu? Bardzo ciekawe wystąpienie.

 

Innym ciekawym wystąpieniem tego dnia był niemalże „performace” Davida Rickerby, sześćdziesięcioletniego Brytyjczyka od lat mieszkającego w Danii. To kolejna osoba z ciekawą przeszłością. Prawie połowę swojego życia przesiedział w więzieniu za rabunki i napady, aby wreszcie odkryć w sobie talent literacki i wyemigrować do Danii (podobno nie chodziło o socjal). Jako osoba nie do końca przejmujaca się formą, ten pisarz-outsider nigdy nie mógł (albo nie chciał) dogadać się z wydawcą. W związku z tym działa w obszarze self-publishingu. Wrażenie zrobił na mnie jego sposób pisania. Jedyny styl opowiadania, który dobrze mu wychodzi, to składanie zeznań. Dlatego wszystkie historie przyjmują tę formę lub są inspirowane spowiedzią przed mundurowym. Brzmi pretensjonalnie, ale wystarczy spojrzeć na tego gościa, aby wiedzieć że jest w tym autentyczny.

Konferencja – dzień drugi

Michał, występujesz w sobotę na otwarcie, ok? – zapytał mnie Abdul, organizator ABZ. Dobra, bardzo chętnie! A o której startujemy?

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferieUwaga na tłumy!

…no właśnie. O 10:15, gdy miało zaczynać się moje wystąpienie, większość potencjalnej widowni powoli przewracała się na drugi bok, dosypiając po piątkowym wieczorze. Jednak te kilkanaście osób, które dało radę, nie ma czego żałować. Przygotowałem naprawdę solidną prezentację na temat działalności Oficyny, modelu w jakim funkcjonujemy i roli edukacji w budowaniu publiczności dla naszych działań.

 

Cały drugi dzień konferencji to wystąpienia o wiele bardziej branżowym charakterze. Po moim wykładzie na scenie pojawiła się Anki z norweskiego Bergen, prezentując (w bardzo ciekawy sposób) historię i kulisy Bergen Artbook Fair. Są to największe w Skandynawii w targi tego typu i impreza na pewno warta uwagi. A ponieważ nawiązaliśmy fajną relację, mam nadzieję, że Oficyna zawita do Bergen w przyszłym roku ?

 

Kolejne wystąpienie to kulisy powstania i działania Copenhagen Zine Fest. Historia tego wydarzenia ponownie związana jest tym, że znalazła się odważna osoba, która wzięła sprawy w swoje ręce. Była nią Anna, absowlentka szkoły komiksu w Molme w Szwecji. Gdy wróciła do Kopenhagi była zdumiona atomizacją środowiska, postanowiła je zintegrować organizując festiwal. Bardzo podoba mi sie ten sposób myślenia – jeśli chcesz uczestniczyć w ruchu, którego nie ma lub które nie działa, to zamiast załamywać ręce i narzekać, zakasujesz rękawy i tworzysz budujące wydarzenia!

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferieAnna z CphZineFest pokazuje przyczepkę rowerową z mobilną biblioteką i warsztatem zinowym

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferiePlakat Copenhagen ZineFest znaleziony jeszcze w Kopenhadze

Targi zinowe

Ostatnim wydarzeniem w Dokk1 były targi, w których wzięli udział lokalni twórcy i osoby zaproszone przez organizatorów.

 

Co rzuciło mi się w oczy? Przede wszystkim mnóstwo bardzo efemerycznych publikacji, tworzonych najprostszymi środkami w drobnych nakładach. Nasze Oficynowe stoisko było przy większości pozostałych naprawdę rozbudowane, pełne poważnych publikacji i wysokich jak na te warunki nakładów.

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferieUjęcie z naszego stoiska w stronę biblioteki ABZ zinefest

Kolacja

Zakończenie festiwalu to otwarta kolacja dla wszystkich uczestników i gości festiwalu. Zorganizowana została w jednej z pracowni na przedmieściach Aarhus. Odbywała się na zasadzie wspólnego garnka i rozliczenia w drodze dotacji dla osób, które przygotowały jedzenie. Mottem wieczoru było hasło:

Jeśli masz więcej niż ci potrzeba,
zbuduj długi stół zamiast wysokiego płotu.

Aarhus Zine Fest & Oficyna PeryferieUjęcie z naszego stoiska w stronę biblioteki ABZ zinefest

Podsumowanie

Z Danii przywiozłem dla siebie kilka obserwacji, które dużo dały mi do myślenia. Sporo kwestii dotyczyło finansowania, jako że Oficyna jest firmą działającą na komercyjnym rynku, która co miesiąc musi zarobić określoną ilość pieniędzy do przeżycia. Zaskoczyło mnie jak inaczej Skandynawowie myślą o fundraisingu:

mam pomysł > zgłaszam się po pieniądzę > realizuję pomysł

W tym kontekście moje opowieści o modelu działania Oficyny były wręcz turbokapitalistycznym manifestem. Jeśli cokolwiek chcemy zrobić, musimy na to najpierw zrobić i zabezpieczyć pieniądze na czas realizowania tego niekomercyjnego przedsięwzięcia.

Takie spotkania są naprawdę inspirujące. Pozwalają odświeżyć głowę, zweryfikować swoje dogmaty i spojrzeć na siebie przez inny pryzmat.

Inną sprawą jest obserwacja, jak bardzo różnorodne jest nasze środowisko. Twórczość zinów to przestrzeń, w której realizować się mogą wszelkiej maści osobowości twórcze: literaci, rysownicy, graficy, punkowcy, społecznicy, kryminaliści, dzieci. Zine jest to formuła otwarta, w której każdy sam wyznacza granice i zasady.

W tym też upatruję wielką wartość tego wyjazdu: mnóstwo nowych bodźców do tworzenia, wydawania i gadania o tym. Warto było jechać do Aarhus!

Michał Chojecki

Michał Chojecki

Założyciel Oficyny Peryferie. Artysta wizualny, autor książek i projektów artystycznych. Adiunkt na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie. W 2015 roku obronił doktorat w dziedzinie książki artystycznej.